Pomóż Oliwce
Aktualności
Sponsorzy
Dokumenty
Kontakt
Linki


            Trudny początek

W ciąży nic nie zapowiadało komplikacji. Obydwoje z mężem jesteśmy młodzi i zdrowi. Nigdy nie chorowaliśmy na nic poważnego. Lekarz, który wykonywał najważniejsze USG płodu w 13 i 24 tyg. ciąży (4D) nie zauważył żadnych nieprawidłowości. Dopiero na ostatnim USG, które miało już tylko określić czy dzidziuś przyjął pozycję odpowiednią do porodu usłyszeliśmy wyrok – Państwa dziecko nie ma jednej komory serca. Mąż mocno ścisnął mnie za rękę, a ja nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niestety to była prawda.

Oliwka przyszła na świat 8 lutego 2009 r. w Krakowie. Na nic zdały się przeczytane w czasie ciąży stosy poradników i gazet o tym, jak powinien wyglądać poród, co jest najważniejsze dla dzidziusia w pierwszych chwilach jego życia. Zaplanowany przez nas wcześniej poród rodzinny zastąpiło cesarskie cięcie, a wymarzony pokoik dla dziecka – szpitalne łóżeczko. Nawet tak ważny dla nas bezpośredni kontakt z mamą również stał się niemożliwy, ponieważ Oliwka miała problemy z oddychaniem, była sina i musiała być natychmiast zabrana. Zdążyłam tylko zobaczyć, że jest śliczna, i że to wykapany tatuś. 

Najpiękniejszy dzień naszego życia – narodziny naszego pierwszego dziecka – stał się jednocześnie początkiem dramatycznej walki o życie córeczki. Walki, która trwa do dzisiaj.

               Nasza Mała Twardzielka!                     
Oliwka pierwszą operację przeszła w 17 dobie życia w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie. Zabieg przeprowadził zespół kardiochirurgów prof. Skalskiego. Operacja trwała wiele godzin, choć dla nas czas się zatrzymał. Pomimo tego, że krakowscy lekarze zapewniali nas, że wszystko poszło zgodnie z planem, nasza córeczka jeszcze tego samego dnia powtórnie znalazła się na bloku operacyjnym.

Oliwka 3 miesiące walczyła o życie na oddziale intensywnej terapii. Pierwszy raz mogliśmy wziąć na ręce nasz mały Skarb, kiedy Oliwka miała 2 miesiące.
Nasze wcześniejsze obawy, czy będziemy umieli przewijać czy kąpać taką Kruszynkę, prysły w jednej chwili. Teraz musieliśmy opiekować się Myszką, gdy jej rany były jeszcze świeże, a w jej maleńkim ciałku znajdowały się dreny.

O włos od śmierci

Kiedy nasza Mała skończyła 6 miesięcy i można było przeprowadzić następną planową operację serca (zespolenie Glenna lub Hemi Fontana), życie naszej córeczki kolejny raz zawisło na włosku. Okazało się że krakowscy kardiochirurdzy znowu musieli poprawić pierwszą operację.

Nie dawali Jej szans

Oliwka łącznie spędziła w szpitalu w Prokocimiu ponad 7 m-cy. Z bezradności pękało nam serce, gdy widzieliśmy, jak nasza Kruszynka jest coraz bardziej sina, coraz wolniej przybiera na wadze, a przy tym musi borykać sie z różnymi szpitalnymi infekcjami. Gdy skończyła 10 m-cy, a wciąż nie miała operacji, którą przeprowadza się ok. 6-8 m-ca, usłyszeliśmy od krakowskich kardiochirurgów, że przy tak cienkich tetnicach płucnych, nasza córeczka nie ma szans na przeżycie tak trudnej operacji. Przerażeni zwróciliśmy sie o pomoc do najlepszych kardiochirurgów poza granicami kraju. I to był przełom.

Wybitny kardiochirurg, prof. Malec, zgodził się ją zoperować w klinice w Monachium. Kiedy krakowscy kardiochirurdzy się o tym dowiedzieli postanowili jednak wyznaczyć termin operacji - i to na następny dzień. Nie wiedzieliśmy, co o tym sądzić. Tym bardziej, że Oliwce zaczynała się infekcja. Lekarze tak długo zwlekali z decyzją, a tu nagle taka zmiana. Dzień wcześniej mówili nam, że nasze dziecko nie ma szans, a teraz chcieli ją natychmiast operować, pomimo infekcji. Wydało nam sie to bardzo dziwne. Postanowiliśmy jednak powieżyć życie naszego dziecka prof. Malcowi, który dokładnie wyjaśnił nam, na czym polega problem w sercu Oliwki i jak należy zmodyfikować II etap, żeby Oliwka przeżyła.

Niespodziewane problemy

Wydawało nam się, że już nic nie stoi na przeszkodzie i Oliwka juz niedługo dostanie kolejną szansę na życie. Wówczas okazało się, że opuszczenie krakowskiego szpitala i wylot z kraju stały się prawie niemożliwe. Najpierw nie dostaliśmy wypisu na czas (choć prosilismy lekarzy dzień wcześniej), przez co uciekł nasz samolot. Przebukowaliśmy bilety, lecz na lotnisku czekała nas kolejna przykra niespodzianka. Okazało się, że po telefonie z krakowskiego szpitala, linie lotnicze odmówiły nam lotu. Na szczęście udało nam się przekonać obsługę lotu i Oliwia szczęśliwie dotarła na miejsce.

Natychmiast pojechaliśmy do niemieckiej kliniki. Oliwka nie miała siły jeść, była cała sina, wymiotowała i potwornie kaszlała. Badania wykazały, że miała świńską grypę (H1N1), w Krakowie zdiagnozowaną jako infekcję górnych dróg oddechowych, która miała samodzielnie ustąpić po kilku dniach, i na którą w Krakowie nie dostaliśmy żadnych leków. Po kolejnych badanich diagnostycznych przeżyliśmy następny szok - Oliwka zarażona była groźną bakterią szpitalną (Klebsiella pneumoniae ESBL), o której też w Krakowie nigdy nie było wspomniane.

Nowe życie!

Po miesiącu leczenia w niemieckiej klinice Oliwka mogła przystąpić do operacji. Ryzyko było ogromne. Miała już prawie 11 miesięcy, a normalnie operacja ta powinna się odbyć po 6. Operacja trwała 6 godzin. Jej serduszko było w fatalnym stanie, wszędzie było dużo ropy. Mostek nie był zrośnięty, czego przez tyle m-cy w krakowskim szpitalu nikt nie zauważył. Niemieccy lekarze powiedzieli, że czegoś podobnego jeszcze nie widzieli. Nasza córeczka zaskoczyła lekarzy ogromną siłą i niebywałą wola życia. Sami nie mogliśmy się nadziwić ile siły może mieć taka Kruszynka.

Cuda się zdarzają !

Tego dnia byliśmy świadkami cudu. Nasza córeczka już 3 godz. po operacji została odłączona od respiratora i jeszcze półprzytomna uśmiechnęła się. Nie mogliśmy powstrzymać łez. Nawet prof. Malec był wzruszony.

Spędziliśmy 3 miesiące w Klinice w Monachium. Miesiąc od operacji Oliwka miała cewnikoanie serca, a 08.03.2010 przeszła kolejną dodatkową operację przesunięcia przepony, która uciskała jej płuco. 18.03.2010 dostaliśmy wypis z Kliniki i wróciliśmy do domu. 

W domu nasza córeczka zaczęła rozwijać się w błyskawicznym tempie. Jest bardzo inteligentną, wesołą i ciekawą świata dziewczynką. Wszystko ją interesuje. Jest bardzo sprytna, codziennie nas zaskakuje. Jest niesamowita.

Cewnikowanie serca w Monachium

Znowu jesteśmy w Monachium. Ostatnim razem spędziliśmy tu zimę i początek wiosny, teraz zastaliśmy  piękne lato. W czwartek 19.05.2011r. stawiliśmy się w Klinice. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, widząc zdjęcie naszej  roześmianej Oliwki zawieszone w najbardziej widocznym miejscu dyżurki lekarskiej. Jeszcze milej zaskoczyły nas niemieckie pielęgniarki, które dobrze pamiętały Oliwkę i witając nas pytały o jej zdrowie, pobyt w domu itp. Mała zachwycona zainteresowaniem i zaczepkami rozsyłała wszystkim buziaczki i puszczała oczka.
Zrobiono jej wszystkie badania a następnego dnia 20.05.2011r. cewnikowanie serca. Wszystko poszło zgodnie z planem. Prof. Malec był zadowolony. Oliwka bardzo szybko odzyskała siły i już w niedzielę cały dzień szalała na wszystkich zabawkach w Ronald McDonald Hause. Prof. Malec zadecydował, że za co najmniej 6 miesięcy odbędzie się kolejne cewnikowanie, a następnego dnia operacja (Fontana). Oby wszystko poszło tak, jak teraz.

Mam 3 latka

Może i nie ważę 15 kg., nie znam ok. 1000 wyrazów i nie robię wielu innych, typowych dla książkowego 3-latka rzeczy. Ale jestem towarzyska, kreatywna, z łatwością rozwiązuję wszelkie konflikty. Uśmiechem rozbroję największego twardziela, a mamę potrafię owinąć sobie wokół palca. Poza tym, posiadam zdolności przywódcze i jestem mistrzynią negocjacji. Dokonałam już kilku rzeczy niemożliwych, wywołałam lawinę dobrych uczynków. No i nieźle gotuję ;)


III etap operacji serca Oliwki w Monachium

12 marca przyjechaliśmy do Klinikum Grosshadern w Monachium. Zrobiono Oliwce komplet badań. Następnego dnia przeszła cewnikowanie serca, w trakcie którego poszerzono tętnice płucne. Dwa dni później prof. Malec i dr Januszewska zespołem niemieckich kardiochirurgów przeprowadzili operację serca (Fontana). Wszystko poszło zgodnie z planem. Nie było żadnych komplikacji. Już w trzeciej dobie po operacji, przeszliśmy na oddział, gdzie mogliśmy być z Małą przez całą dobę. Oliwka szybko doszła do siebie
.
Po operacji jej saturacja wzrosła do ok. 90%. Do tej pory miała średnio 75%. Także jest dużo lepiej. Poza tym, gołym okiem widać, że jej skóra ma teraz kolor różowy, a nie sinawy. Po trzech tygodniach od operacji dostaliśmy wypis i mogliśmy wracać do domu. Akurat na Święta Wielkanocne.

Podróż samolotem również minęła spokojnie i bez niespodzianek. Oliwka liczyła chmurki i pytała, w którym z tych małych domków mieszka baba i dziadzio :)

Teraz Oliwka powinna przyjmować leki, jeździć na regularne wizyty kontrolne do kardiologa. Poza tym, przez pół roku, musimy codziennie (z czasem rzadziej), mierzyć INR (krzepliwość krwi), żeby na bieżąco dostosowywać dawkę leku. Zaś za 2, 3 lata zaplanowane jest cewnikowanie serca, w celu poszerzenia stentu na tętnicy płucnej. Planowe leczenie operacyjne jest już zakończone.

Pragniemy z całego serca podziękować wszystkim, którzy wspierali nas, nie tylko finansowo, ale i modlitwą, czy dobrym słowem. Przez cały czas, czuliśmy, że w naszej walce nie jesteśmy sami. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi, Oliwka trafiła w najlepsze ręce - ręce prof. Malca i dr Januszewskiej. To oni uratowali ją dwa lata temu, gdy było dramatycznie, przeprowadzając niestandardową operacje. Także teraz, Oliwka otrzymała od nich kolejną szanse na normalne życie. Jesteśmy przekonani, że nasz śliczna córeczka żyje dzięki nim - geniuszom,którzy nigdy nie odpuszczają.


Dla świata Oliwka jest dzieckiem jednym z wielu,
dla nas Oliwka jest całym światem.
Dlatego z całego serca prosimy o pomoc i wsparcie
 w walce o życie naszej córeczki.


Katarzyna i Krzysztof Weśniuk

Rodzice Oliwki


REPORTAŻ  TVP O OLIWCE


 

  ©Copyright 2010 www.serce-oliwki.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu mechanizmu cookie w Twojej przeglądarce. Top